25 lat Verba Sacra

W styczniu mija 25 lat od inauguracji Verba Sacra z udziałem Gustawa Holoubka. Z tej okazji planujemy specjalny program jubileuszowy, którego szczegóły przedstawimy wkrótce. Powstaje również książka o Verba Sacra autorstwa Przemysława Basińskiego. Fragment opisujący pierwszą prezentację publikujemy poniżej.

„Nadszedł dzień premiery niedziela 23 stycznia 2000 roku. Mroźna aura, było chyba 6 stopni poniżej zera, nie odstraszyła Poznaniaków, którzy tłumnie wypełnili katedrę na Ostrowie Tumskim. Przed prezentacją weszliśmy do ks. proboszcza Ireneusza Szwarca, gdzie czekali już dziennikarze. Ks. Ireneusz podczas wywiadu troskliwie opiekował się gościem do tego stopnia, że trzymał popielniczkę przy jego papierosie, którego spopielona część rosła w szybkim tempie i lada moment groziła upadkiem na podłogę. Była to piękna scena. W zakrystii katedralnej powitał nas ks. biskup Marek Jędraszewski, który przygotował wystąpienie inauguracyjne Verba Sacra. Stojący obok niego ks. Stefan Dusza, dyrektor Pallotinum, trzymał w ręku sporą walizkę i zamierzał wręczyć ją Holoubkowi. Była w niej prawie setka mikrokaset magnetofonowych z nagraniem Biblii Tysiąclecia w wykonaniu aktorów Jana Tesarza i Mieczysława Voita. Pan Gustaw podziękował, ale ze zrozumiałych powodów walizki nie przyjął – za chwilę miał występ.

W prezbiterium też już było ciasno. Przy ołtarzu zgromadził się chór katedralny, a po bokach siedzieli ludzie. W głównej nawie zawieszone było logo Wielkiego Jubileuszu. Biskup Marek rozpoczął cytatem z Izajasza, jak się miało okazać później, cytatem proroczym co do przyszłości Verba Sacra – „Słowo które wychodzi z ust moich nie wraca do mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego co chciałem i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”. Okazało się, że Verba Sacra,  planowane tylko na rok Jubileuszowy 2000, doszły do 25 roku trwania. Ale tego dnia jeszcze nie byliśmy tego świadomi. Gdzieś w nawie słychać było głos dziecka, z którym przybyli do katedry młodzi rodzice. Do wygłoszenia komentarza zaprosiliśmy młodego biblistę, ks. dr Krzysztofa Bardskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jego wystąpienie spodobało mi się, bo pokazywało optymistyczną stronę obu tekstów, a zwłaszcza Koheleta: Motto, które otwiera i zamyka Księgę Eklezjastesa – vanitas vanitatum, „marność nad marnościami” – zawiera tylko cząstkę jego filozofii życia. Kohelet wznosi się ponad pesymizm. Obserwując wciąż zmieniający się świat dochodzi do wniosku, że wszystko pod słońcem ma swój czas właściwy, mądrość zaś polega na tym, by duchowo zapanować nad pozornie bezładnym ciągiem paradoksów życia. Kohelet nie zaprasza do wyrzeczeń i stoickiej abnegacji. Wprost przeciwnie, ulotność chwili każe chwytać okruchy radości pełnymi garściami”.

Holoubek rozpoczął wolno, majestatycznie, powoli rozwijając charakterystyczną dla siebie frazę:

Słowa Koheleta, syna Dawida, króla w Jeruzalem.

Marność nad marnościami, mówi Kohelet,

marność nad marnościami ! Wszystko jest marnością!

W jego interpretacji to, co w zapisie było pesymizmem i goryczą, stawało się mądrością. I jakąś niezwykłą siłą, która sprawiała, że cała katedra słuchała go w skupieniu. Nawet wtedy gdy mówił o starości:

 Pamiętaj o swym Stworzycielu

za dni swej młodości,

zanim nadejdą złe dni

i przybliżą się lata, o których powiesz:

„Nie podobają mi się”;

 zanim zaćmi się słońce i światło, i księżyc, i gwiazdy,

a chmury znowu powrócą po deszczu;

 w dzień, w którym drżeć będą stróże domu

i pochylą się [nawet] silni mężowie;

gdy ustaną w swej pracy [niewiasty] mielące zbyt już nieliczne

i pomroka spowije te, które spoglądają przez kratę;

gdy zawrą się wrota na ulicę,

gdy głos żaren przycichnie,

gdy wstawać się będzie z [pierwszym] śpiewem ptaka,

gdy głosy śpiewaczek umilkną;

gdy lęk pocznie ogarniać przed wzniesieniem

i strach na drodze;

gdy drzewo migdałowe zakwitnie

i ciężko wlec się będzie szarańcza,

i pękać będą kapary;

– bowiem człowiek odchodzi do swego domu wieczności

i płaczki przebiegają [już] ulice –

zanim się zerwie srebrny sznur

i rozbije się złota czara,

zanim roztrzaska się dzban nad źródłem,

a koło się złamie i wpadnie do studni;

proch powróci do ziemi, z której był [powstał],

a duch wróci do Boga, który go dał.

To mówił mędrzec. Holoubek nie grał, mówił jak mędrzec, jak Kohelet. I kiedy po latach słucham tego nagrania, odnoszę ciągle to samo wrażenie, że był w tym jakiś znak Opatrzności, której  obecność doświadczyliśmy wszyscy, którzy tamtego mroźnego styczniowego popołudnia niedzielnego roku 2000 znaleźliśmy się w katedrze.

Gdy ponownie stanął przy pulpicie, aby rozpocząć księgę , o której  jeden z mędrców, starożytnego Izraela powiedział, że „wszystkie księgi Pisma są święte, ale Pieśń nad Pieśniami – Szir haszirim -jest Święta nad Świętymi”, wszyscy byliśmy pewni, że znów usłyszymy głos Koheleta. Jakież było zaskoczenie, kiedy nagle w katedrze rozległ się radosny, młody ton:

Całuj mnie pocałunkami ust twoich ,

bo słodsza jest twoja miłość nad wino;

(a woń twoich olejków jest ponad wszelkie wonności)

Wszyscy się poruszyli, na twarzach pojawiło niedowierzanie, a potem się radosny uśmiech. 77 – letni aktor nagle pokazał młodość w jej najciekawszym momencie – miłosnym zachwycie. Uczynił to genialnie, bez cienia dosłowności, tak, że nie było wątpliwości, że erotyka ma swój Boży wymiar. A po ostatnich słowach popatrzył na ludzi i uśmiechnął się. Wszyscy powstali i pierwszą premierę Verba Sacra zakończyła owacja na stojąco. A ja dziękowałem Bogu, że nie wystąpiła aktorka w „Pieśni nad pieśniami”. Potem spotkaliśmy się przy lampce wina i poczęstunku w Auli Wydziału Teologicznego. Był prezydent Ryszard Grobelny z małżonką, był też prof. Janusz Ziółkowski, były rektor UAM i senator. Wspólnie z Gustawem Holoubkiem zasiadali w I Senacie RP po 1989 roku. 

Występ Holoubka odbił się szerokim echem po całym kraju. Otworzył drzwi do artystów z najwyższej półki – mistrzów słowa, których nazwiska wyznaczały złoty wiek w dziedzinie sztuki aktorskiej.”

Przemysław Basiński