W historii Izraela jako ludu Bożego Jeremiasz zajmuje miejsce szczególne. Jest bodaj najbardziej tragicznym prorokiem, któremu przyszło żyć w najbardziej smutnych czasach całkowitego odchodzenia narodu wybranego od swego Boga. Przepowiadanie proroka umieszczamy z grubsza między latami 625 a 580 roku przed Chr. Rozpoczął swą misję podczas wspaniałych i tchnących wielką nadzieją przemian króla Jozjasza, który w roku 622 zarządził gruntowną reformę religijną według zapisów odnalezionej przypadkiem w świątyni Księgi Prawa Mojżeszowego (2 Krl 22,3-23,24). Księgę tę utożsamiamy dziś z Księgą Powtórzonego Prawa, rozdziały 12 do 26. Niestety, po tyleż gwałtownej, co niemądrej śmierci króla z jego własnej winy (2 Krl 23,29), reforma upadła. Jego synowie i następcy, Joachaz i Jojakim nie kontynuowali jej, co spotkało się z całkowitą dezaprobatą Boga, który spowodował najazd Nabuchodonozora, króla babilońskiego na Judę wpierw w roku 598 przed Chr., zdobywając Jerozolimę i uprowadzając do niewoli dużą część społeczności judejskiej, zwłaszcza jej wykształcone warstwy, w tym cały dwór królewski, którego władcą został w międzyczasie Jojakin, syn Jojakima i wnuk Jozjasza (2 Krl 25,1-16). Ostatnim, całkowicie już zależnym od imperatora babilońskiego wpłacą został brat Jozjasza, Sedecjasz, dalej czyniący „to, co złe w oczach Pana” (2 Krl 25,17-19). Nadszedł wreszcie najtragiczniejszy w całej historii Izraela rok 587 przed Chr., gdy wojsko władcy babilońskiego po raz drugi najechało królestwo Judy zdobywając Jerozolimę, niszcząc miasto doszczętnie, rujnując świątynię, pozbawiając dynastię wielkiego Dawida tronu a wreszcie uprowadzając lud do niewoli. W ten sposób zakończyła się historia niepodległego Izraela, której ostatniego akordu tragicznym świadkiem był prorok Jeremiasz. Jej końcem będzie dopiero rok 1947, już naszej ery, kiedy to Izrael na nowo zyskał niepodległość.
Pochylając się nad słowem Bożym usłyszymy wpierw tekst o powołaniu Jeremiasza na urząd prorocki, czego ten od początku nie akceptował i wszelkimi sposobami pragnął uniknąć. Bóg jednak w swej mądrości uznając jego przydatność nie zgodził się z próbą ucieczki, zapewniając zarazem o swej przy nim stałej obecności (1,1-19). Ta zaś była absolutnie niezbędna, skoro już na samym początku prorok musiał wygłaszać niemiłe dla słuchaczy słowa o ich niewierności Bogu (2,1-13.20-25). Wsłuchajmy się zwłaszcza w silną i logiczną argumentację Boga na rzecz postulowanej wierności Izraela: żaden naród pogański nie zmienił swej wiary w bóstwa, które przecież nie były prawdziwymi bogami. Izraelici natomiast porzucili Boga prawdy na rzecz zakłamania i nicości.
W odsłonie drugiej uzmysłowimy sobie troskę Boga, który nie chce karać swego ludu, nieustannie proponując mu nawrócenie i swoją gotowość do przebaczenia, o ile będzie to nawrócenie szczere i trwałe (3,1-5.19-4,4). Śmiertelnym natomiast zagrożeniem okazuje się pokładanie złudnej nadziei w obecności domu Bożego pośród ludu. Świątynia była bowiem traktowana magicznie, jako talizman przeciw zapowiadanej przez Jeremiasza katastrofie. Według bowiem przywódców i całego ludu niemożliwe jest zniszczenia Izraela, skoro świątynia Pańska trwa w mieście świętym. Prorok zaś ostrzegł, że obecność domu Bożego nie gwarantuje trwałości państwa, lecz wyłącznie zmiana postępowania na zgodne z przykazaniami i warunkami przymierza. Świątynia zostanie zburzona a lud wypędzony do niewoli (7,1-20).
Ciągłe stawanie naprzeciw zbuntowanych rodaków i konieczność głoszenia twardego przesłania szybko doprowadziły Jeremiasza do całkowitego wyczerpania i upadku ducha, czego nie omieszkał wypomnieć Bogu w tzw. improperiach, słynnych żalach i skargach jego duszy na swój ciężki los (11,18-20; 12,1-13). Jakże bardzo trzeba było hartu ducha i mocy zaufania Bogu, który z kolei żądał dalej od proroka trudu ratowania swego ludu przed ostateczną klęską. Swoje słowo wzmacniał Jeremiasz także szeregiem czynności symbolicznych, do których należało znane słuchaczom stłuczenie glinianego flakonu jako zapowiedź zniszczenia narodu i miasta, czego nie można już naprawić (19,1-5.10-20,6).
W części czwartej znów staniemy się świadkami szczególnie ujmującej skargi proroka na swój los samotnika, odrzuconego przez lud i przywódców, prześladowanego, krzywdzonego, stającego w ten sposób w szeregu poprzedników Pana naszego Jezusa Chrystusa, którego życie niezwykle wyraziście Jeremiasz w sobie odbił (20,7-18). Konieczność głoszenia słów prawdy zapowiadających całkowite zniszczenie świątyni przyczyniła się po raz kolejny do popadnięcia proroka w konflikt z przywódcami ludu i chęci zamordowania go przez nich (26,1-15). Tymczasem odpowiadając na Boże natchnienie prorok nie zapomniał o wcześniejszych wygnańcach z roku 598 pisząc do nich budujący i tchnący nadzieją list co do sposobu życia, jaki mają przyjąć na wygnaniu w Babilonie (29,1-14).
Zbliżając się do końca dzisiejszej prezentacji tekstów księgi usłyszymy jeszcze niezwykle ważną i zapowiedź zawarcia nowego przymierza między Bogiem a Jego ludem oraz przyszłego odbudowania miasta i kraju po powrocie Izraelitów z niewoli (31,15-22.27-34). Zapowiedź ta pozwoliła ludowi wytrwać w wierze w Boga jakże sprawiedliwego, lecz ponad wszystko miłosiernego, który po odbyciu niemal 40-letniej pokuty w Babilonie dał nadzieję na powrót do ziemi rodzinnej. Nadzieję tę i zachętę do wytrwałego oczekiwania zmąciło znów odrzucenie przez ocalały z wojennej pożogi lud drogi Pana, pod skrzydła którego chciał się on udać po zdobyciu miasta przez Babilończyków (42,1-16; 43,4-7). Mimo jednak kolejnych aktów swej niewierności, Izraelici zawsze mogli liczyć na wierność swego Boga. Nigdy bowiem nie zmienia On raz danego słowa. Dlatego właśnie jest tak godny zaufania także w naszych, współczesnych niewiernościach i zdradach.
ks. prof. dr hab. Janusz Nawrot