Wielka Gala Fredry – komentarz prof. dr hab. Elżbiety Nowickiej

 Urodzony w 1793, zmarły 1876. Jako szesnastolatek, w 1809 roku zaciągnął się do wojska Księstwa Warszawskiego, wziął udział w wyprawie napoleona na Moskwę, przeżył udręką odwrotu i klęski, powtórnie związał się z wojskiem napoleońskim, do domu wrócił po 1815 roku, zajął się gospodarowaniem – czynił to bardzo umiejętnie –  i pisaniem.  Doświadczenia żołnierskie były dla niego bardzo ważne. Dał im wyraz w pisanych w latach 40. Wspomnieniach zatytułowanych „Trzy po trzy”; zgodnie z jego ostatnią wolą na grobie  miał znaleźć się  krótki, wręcz ascetyczny napis: Aleksander Fredro. Żołnierz i poeta.   Od lat 40. datuje się zaangażowanie pisarza w sprawy publiczne – podaję tylko przykładowo,  że w 1846 roku był współzałożycielem Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarskiego, w  rewolucyjnym roku 1848  był członkiem lwowskiej rady Narodowej, od roku 1861 pełnił godność posła do galicyjskiego sejmu krajowego,  czynił też starania o budowę pierwszej na tych terenach linii kolejowej. Zmarł we Lwowie, mieście, z którym czuł się bardzo związany;  na scenie lwowskiego teatru  odbywały się prapremiery jego najznakomitszych sztuk.

Jakim był człowiekiem? Na pewno bardzo skomplikowanym. Miał wielki talent pisarski, a przy tym, co nieczęste, znakomicie gospodarował w swoim majątku. Pisał o nim Stanisław Pigoń, znawca i edytor dzieł dramatopisarza: „ Nie jest on jednowymiarowy, monolityczny, raczej wieloraki i wewnątrz sproblematyzowany. Jak niejeden z jego światowej paranteli kryje on w sobie rozdarcie i biegunowość: komediopisarz na ostrej zaprawie mizantropii , przedziwny amalgamat wesołości ze smutkiem, optymizmu z pesymizmem.” Sam zaś  dramatopisarz   taką oto sentencję zamieścił w jednym z listów do brata: „Piszmy komedyje, grajmy tragedyje na tym świecie.”  Piszmy komedyje – nie porzucił tej myśli także w czasie bardzo trudnym, bezpośrednio po klęsce i represjach po przegranym powstaniu listopadowym.  Niektórzy współcześni, a i późniejsi krytycy mieli mu to za złe. Piszmy komedyje , to zawołanie uzyskuje dobitny i przejmujący auto komentarz  w liście poety ze stycznia 1832 roku do jednego z przyjaciół:

„Autorstwo moje diabli wzięli, nie podlece już nad ziemię w ołowianych butach, jakie los nam wszystkim sprawił. Mam dobrą żonę, mam małego bębna, mam książki, domek spokojny – słowem, byłbym szczęśliwy, gdybym nie był Polakiem. Jak chętnie podpisałbym się dzisiaj: Gin-Li-Kia-Bo-Bu, mandaryn chiński, kiedy pisać musze: Biedny sierota – eks-poeta(…).”

 Mimo „ołowianych butów” – pisał komedyje – właśnie wtedy powstały Śluby panieńskie, Zemsta, Dożywocie, których fragmenty za parę chwil zostaną zaprezentowane przez artystów. Tworzył je już jako doświadczony autor. Do twórczości komediowej powrócił w latach 50., po kilkunastoletniej przerwie,  ale tych dzieł  nie drukował i nie wystawiał  na scenie  – to m.in. Wielki człowiek do małych interesów, Rewolwer, Wychowanka. Ich tonacja jest ciemniejsza, w świecie przedstawianym  w tych dziełach  pojawiają się poważne rysy i niedające się ukryć pęknięcia, mówiące wiele  o naturze społecznej czy moralnej.   Znamy i wymieniamy najczęściej kilka tytułów, warto więc przypomnieć, że Fredro stworzył 40  komedii.

 Tadeusz Boy Żeleński utrzymywał, ze Fredro, którego wyjątkowy talent pisarski niezwykle wysoko cenił i  uważał komediopisarza za twórcę genialnego,  w pełni „żyje” dopiero na scenie, w  kreacjach aktorskich. Istotnie, od samego początku  i znacznie, znacznie  później  w komediach Fredry występowali wybitni aktorzy,  poeta zresztą przyjaźnił się z  niektórymi  z nich, był stałym gościem nie tylko w najbliższym mu, lwowskim teatrze ( warto dodać, ze podczas pobytów w Paryżu z upodobaniem brał udział w tamtejszym życiu teatralnym).

 W zapiskach dotyczących  wojskowej młodości , w Trzy po trzy  wyznał, że nie miał pojęcia, co to średniówka.  To wyznanie, mniejsza – prawdziwe czy zmyślone – pod piórem  autora  tak znakomicie zrytmizowanych wierszy kieruje uwagę w stronę wiersza Fredry  właśnie. Pisanie dialogu wierszem – tak  utrzymywali niezależnie  od siebie inni ówcześni krytycy i teoretycy dramatu –  daje efekt naturalności tegoż dialogu. Zakrawa to na paradoks, ale zważmy, że właśnie mówienie wierszem wydobywa takie modulacje, akcenty i odcienie mowy, jakich próżno może szukać w zwykłym, czyli prozatorskim mówieniu. Bodaj Tadeuszowi Łomnickiemu przypisuje się  uwagę, że po małej scenie nie da się chodzić ośmiozgłoskowcem.  Wiersz to przecież  także rytm – rytm  mowy, ale też zgodnego z nią ruchu i gestu.  Fredro także w tym wymiarze  znakomicie rozumiał scenę, rozumiał też aktorów i – trzeba to powiedzieć – miał do nich wiele szczęścia.

 Czytając czy oglądając  dzisiaj na scenie komedie Fredry  myślimy o jakiejś Polsce mitycznej, zawieszonej w przeszłości życia domowego dworów i dworków, wypełnionej postaciami , które stylem życia należą do nostalgicznego „kiedyś”. A przecież Fredro pisał komedie współczesne- takimi są Śluby panieńskie, Dożywocie,  czy Wielki człowiek do małych interesów.  Nawet akcja Zemsty, którą skłonni jesteśmy umieszczać w jakiejś wiecznej strefie szlacheckiego życia, mogła wyrosnąć z zapamiętanych z lat wczesnej młodości typów „ostatnich’,  których Fredro uwiecznił w gawędowym ‘Trzy po trzy”. Obcując z dziełem  komediopisarza, obcujemy  więc z rzeczywistością społeczną, kulturową, obyczajową jego czasu.   Dostajemy    w ten sposób  wiele informacji   na temat domowych relacji pokoleniowych, małżeńskich,  możemy się przekonać o rosnącej roli pieniądza,  odznaczającej się w sposób charakterystyczny dla tamtego czasu, a przez dramatopisarza nieakceptowany , za sprawą  giełdy, hazardu, lichwy.   Można wprawdzie uznać, że potrzeby poznawcze w tym zakresie zaspokajają prace historyków. Tyle tylko, że literatura, a w naszym przypadku i literatura i teatr razem wzięte, oferują coś jeszcze. To doświadczenie pełnej iluzji obecności , teraz i tutaj, przedstawianego świata. Może więc komedie Fredry, jak każde dzieło sztuki o wysokiej wartości, są współczesne –  każdemu, kto je czyta lub widzi na scenie?

  Zamykam ten wątek,  musiałby on zaprowadzić albo do filozoficzno-estetycznych rozważań o sztuce, albo do  banalnego w gruncie rzeczy spostrzeżenia o „wiecznie żywym” komediopisarzu.

 Za chwilę usłyszą państwo wybrane fragmenty  trzech komedii, w takiej właśnie kolejności: to Śluby panieńskie, Dożywocie i Zemsta.  W każdym  z nich – tych fragmentów –  osnową jest pisanie, lub składanie podpisu, czynność naturalna w świecie społecznych, rodzinnych, miłosnych relacji,  lecz za każdym razem inna.  W Ślubach panieńskich , opartych na koncepcie odwrotu od złożonej przez dwie dziewczyny przysięgi   odmowy miłości i małżeństwa  dyktowany jest list, przeznaczony dla rzekomej ukochanej .  Odkrywa on   prawdziwe uczucia Anieli i Gustawa, a – pośrednio- także Klary i Albina.  Fabułę komedii wieńczy pogodna aura zgody i obietnica dwóch małżeństw.  Tak sugestywna, że nie pytamy o szansę jej utrzymania na całe życie.

 Dożywocie przedstawia dość zawikłaną sytuację rodzinną i finansowa, która – tego nie usłyszymy w prezentowanym fragmencie – również kończy się szczęśliwym dla zakochanej młodej pary finałem.  Tu jednak akcja rozgrywa się w mieście, a jej głównym bohaterem wydaje się być pieniądz. To za umorzenie długu Orgon chce oddać córkę człowiekowi interesu,  Łatce, do czego ostatecznie nie dochodzi.  Ojciec czyni to jednak z ciężkim sercem: „świecie, ty krętoszu stary”, wybucha w pewnym momencie  żalem na los i odrazą do  świata, rządzonego przez pieniądz.  A pieniądz – zgodnie z jego naturą – krąży i tę cyrkulację znajdujemy w scenie ( nieuczciwej,  wartość dożywocia jest zagrożona)  sprzedaży  tegoż dożywocie przez Łatkę Twardoszowi. Tutaj robi się i podpisuje interesy, a nie pisze miłosne listy.

 I wreszcie Zemsta, której fabuły z pewnością nie potrzeba objaśniać.  Z kapitalną sceną pisania listu; w tym wypadku, inaczej niż w Ślubach…., to nadawca jest zmyślony – Cześnik wszak dyktuje list jakoby w imieniu Klary.  Tyle że ten list  chybia celu, wobec niemożności  nadana mu właściwego kształtu i ostatecznie zostaje zastąpiony posłańcem.

Trudno oprzeć się wrażeniu, ze nad światami stworzonymi przed Fredrę panuje pogoda – trudności są chwilowe, przeszkody można przezwyciężyć dzięki roztropności i dobru, jakie jest w człowieku.  Po zamętach świat wraca na swoje miejsce. Czy jednak na pewno? Wysoce zastanawiająca  jest uwaga jednej z postaci wczesnej komedii autora, Gwałtu, co się dzieje,  prostego żołnierza, który na optymizm swojego dowódcy, że wszystko powróci do poprzedniego, właściwego stanu odpowiada tak: „ Co raz się zmieniło, trudno, żeby znowu było tym, czym było. Wykop dół, a potem zasyp go tąż samą ziemią, to zawsze braknie albo zbędzie.”